Moda australijskiej ulicy – fakty i mity.
Słoneczny poranek, druga półkula świata, budzące się ulice do życia, ludzie podążający do pracy, zapach świeżo zmielonej kawy w ulicznej kawiarence i ja pośród tego wszystkiego przyglądająca się z wielkim zainteresowaniem. Jestem na wakacjach, nie muszę się spieszyć i mogę robić to, co uwielbiam – obserwować i doświadczać na własne oczy tamtejszych ludzi, ich życia i zwyczajów…. Dlatego postanowiłam wygospodarować kilka poranków zarówno w Melbourne jak i Sydney, aby móc samej przekonać się jaki styl i wizerunek preferują Australijczycy, w co się ubierają i jak się zachowują.
Cały czas się zastanawiałam i wciąż zastanawiam na ile ulice u nas są inne od tych w Australii?
Niby jest podobnie, a jednak inaczej…. Australijczycy spieszący do pracy spieszą się jednak nieco inaczej – na ich twarzach brak jest tej przysłowiowej „spinki”. Konwersują ze sobą w sposób dość okazały gestykulując i uśmiechając się do siebie. Nie widać na ich twarzach wymuszonych uśmiechów czy grymasu niezadowolenia.
To, co interesowało mnie równie bardzo to jak wygląda uliczna moda. Jak prezentują się Panie i Panowie tzw. „white collar” ?.
Ku mojemu zdziwieniu (na dworze o godz. 8.00 jest już 25 stopni) Australijki ubierają się bardzo zapobiegawczo, większość ubrań jest w kolorze czarnym i białym. Stylizacje są raczej klasyczne bez ekstrawagancji. Przeważają sukienki różnych fasonów, marek, dobrej jakości. Na drugim miejscu królują garnitury (marynarka ze spodniami) w większości w stonowanych kolorach.
Szaleństwo zaczyna się dopiero, jeśli chodzi o torby. Australijki uwielbiają torby różnej wielkości, kształtu od bardzo znanych marek po te mniej znane ‘no name”. Niektóre są naprawdę oryginalne i imponujące, godne pozazdroszczenia. Jedną z interesujących ciekawostek jest fakt, że każda z Pań dzierży w dłoni dodatkową papierową torbę, w której znajdują się obowiązkowo buty na obcasie. Na nogach zaś widoczne są japonki, baleriny, sportowe buty typu addidas kompletnie niepasujące do całości. Buty z reguły zostają zamieniane z chwilą wejścia do biura lub przed samym wejściem. Ten zwyczaj uważam za genialny ( Angielki robią tak samo). Super rozwiązanie – szczególnie dla nóg, które nie cierpią katuszy. Rzadko można spotkać Panią, która ma na nogach szpilki czy eleganckie buty – chyba, że przechodzi z biura do biura na druga stronę ulicy bądź wyszła tylko na szybki lunch.
Spora część Australijek to blondynki o dość jasnej karnacji i typie urody LIGHT i SOFT (to była szybka analiza kolorystyczna).
To co również rzuciło mi się w oczy, to popalone słońcem twarze, co niestety nie wygląda dobrze. Nad Australią jest największa dziura ozonowa na świecie, która niestety nie jest dobra dla skóry. Na ulicach są specjalnie wskaźniki określające jak silne jest słońce danego dnia. Kiedy wskaźnik przesuwa się na czerwone pole skóra pali się w ciągu 6 minut.
Nie bez powodu Helena Rubinstein chroniła swoją głowę i twarz obowiązkowo pod kapeluszem i uświadamiała Australijkom jak ważna jest ochrona przed słońcem.
Jeśli chodzi o Panów, to powiedziałabym z czystym przekonaniem, że wyglądają bardziej efektownie niż Panie. Dużą część stanowią mężczyźni w garniturach różnego koloru – od beżów, granaty aż po brązy. Koszule nienagannie uprasowane ze spinkami, w większości bez krawata. Długość rękawa koszuli bez zarzutu. Natomiast, co rzuciło mi się w oczy to długość spodni – myślę, że jakaś połowa Panów preferuje włoską długość przed kostkę. Do tego buty we włoskim stylu i brak skarpet – muszę powiedzieć, że wygląda to dość ciekawie 😉 Druga połowa Panów zdecydowanie preferuje styl klasyczny – klasyczny garnitur z koszulą w kolorze błękitnym, różowym bądź ecru. W męskich stylizacjach widać więcej kreatywności.
Dobrze obcięte ułożone włosy to kolejny punkt na korzyść australijskich mężczyzn.
I ten luz, którego zazdroszczę im najbardziej i który bardzo chętnie zabrałabym ze sobą do Polski 🙂
Pozdrawiam,
Gabriela Dmowska
Comments are closed.